czwartek, 26 stycznia 2012

23(365)


Byłam w kinie na Pinie. Wciąż o niej myślę. Doskonały dokument i fascynująca kobieta. Jem pomelo. Dobry czas jest cicho, widzę obrazy z filmu, za oknem mróz. Jeszcze mam ochotą na kawę ale nie zasnę po niej więc odpuszczam. Pina, może m się przyśni.
Dziś rano mijałam krzew irgi, teraz kojarzy mi się z pierwszymi kadrami filmu.Czarna scena na niej wysypana ziemia, tancerze w białych i czarnych kostiumach i czerwona chustka. Pojedynczy, mocny akcent.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz